Zwykle piszę kto i po co siedzi na pufie ale tym razem chciałbym poruszyć temat: co siedzi w pufie czyli co sprawia, że pufy dzielą się na: pufy i worki z „gruzem” oraz dlaczego to ma nierozerwalny związek z ich ceną.
Na początek może kilka słów z czego się je produkuje się i co jest w „środku” dobrej pufy. Pierwsza rzecz – tkanina. Jeśli pufa ma być – a jest – meblem to musi to być tkanina meblowa, tapicerska. Im lepsza jakość tym lepszy efekt końcowy, gwarancja wieloletniego użytkowania.
Nowoczesne tkaniny mogą być bardzo wytrzymałe – ponad 100 000 cykli, plamoodporne, wodoodporne, ognioodporne itd. Wszystko zależy od potrzeb nas użytkowników. W zdecydowanej większości są to tkaniny poliestrowe i choć większości kojarzą się one z czymś plastikowym to na szczęście tak nie jest. Technologie produkcji wysokiej jakości tkanin są dzisiaj tak zaawansowane, że określenie „plastikowe” będzie odpowiadać tylko najtańszym produktom. Na cenę tkaniny wpływa również jej unikatowość oraz mało-seryjność. Natomiast jakość i koszt tkaniny w głównej mierze kształtuje końcową cenę pufy.
Drugim ważnym składnikiem jest wypełnienie. Podstawowe: granulat styropianowy. Czysty, produkowany specjalnie do wypełniania puf. To taki granulat, który nigdy nie został sprasowany w bloki i dlatego tworzą go miliony małych kuleczek średnicy 2-5 mm o idealnych okrągłych kształtach. Każda inna forma powinna być sygnałem, że mamy do czynienia z re-granulatem – oczym napiszę później. Granulat posiada pewną szczególną właściwość, że z czasem „uchodzi z niego powietrze” – w zasadzie dosłownie. Sam granulat to w 97% powietrze zamknięte w jego strukturze. W wyniku ugniatania czyli siedzenia, leżenia czy skakania, pozbywamy te małe kuleczki właśnie tego czynnika. Stąd też wypływa zależność, że częstotliwość uzupełniania naszych puf w dużej mierze będzie wynikać ze sposobu i intensywności ich użytkowania. Natomiast re-granulat z racji iż wcześniej został poddany ściskaniu a następnie rozdrobniony przez młynek, będzie dużo mniej sprężysty i będzie się dalej kruszył. W efekcie tego powstanie coraz więcej pyłu styropianowego a uzupełnianie puf takim re-granulatem będzie tylko powodował zwiększanie wagi worka oraz coraz mniejszy komfort – jeśli w ogóle o takim możemy mówić. Generalnie w pufach powinien być czysty granulat w ilości zapewniającej komfortowe siedzenie – i tu pewien paradoks. Kto ma pufę ten wie, że jest taki moment kiedy nasza pufa może już nie najlepiej wygląda ale jak się siedzi … najlepiej.
Ponadto dobra pufa powinna posiadać wewnętrzny wkład z granulatem właśnie. Umożliwia nam to bezproblemowe zdjęcie zewnętrznego pokrowca i wypranie go. W przypadku puf z ekoskóry nie ma takiej potrzeby gdyż takie tkaniny czyścimy tylko zewnętrznie. Pozostałe elementy puf to zamki suwakowe, taśmy na rzep, nici. Wszystkie te składowe powinny być jak najlepszej jakości aby zapewnić długotrwałe i bezproblemowe użytkowanie naszych puf. Każdy szanujący się producent stosuje tylko sprawdzone i markowe komponenty, gdyż to zwykle one wpływają na ilość późniejszych reklamacji.
Jak wspomniałem na początku artykułu, pufy mogą mieć również swój „ciemny środek” mocy. Tutaj małe wyjaśnienie. Wszystko co piszę, powstaje tylko i wyłącznie na postawie moich osobistych doświadczeń z materią. Wielokrotnie miałem okazje, zaglądnąć do środka puf rodzimej produkcji. Zwykle przynoszą je klienci z prośbą o uratowanie lub uzupełnienie zawartości.
Jak każda historia i ta ma swój początek. Kiedy ileś lat temu, ktoś – bo nawet wiki nie wskazuje kto – odkrył w Polsce potencjał komercyjny w tych niebanalnych meblach, postanowił pomysł urzeczywistnić. Kierując się typową mentalnością i chęcią dobrego a zwłaszcza szybkiego spieniężenia pomysłu – „ktoś” stworzył produkt masowy. A to taki, który kupują masy a masy kupują dużo i tanio. No i powstał przepis na pierwszą pufę. Skaj i – tu innowacja – granulat styropianowy. I nie żebym miał coś do skaju a raczej ekoskóry bo dzięki postępowi materiał przeszedł taką metamorfozę, że potrafi być produktem wysokiej jakości ale zapewne nasz „ktoś” nie taki miał na myśli. Raczej to, co powoli wychodziło z meblarskiej mody a co coraz częściej zalegało magazyny hurtowni i producentów. Zresztą podobnie dzisiaj działają chińscy producenci puf, które również do nas trafiają.
Ale wracając do wątku. Tak powstał produkt, niekoniecznie zły ale prosty. A wyraz prosty będzie kluczem do kolejnych wydarzeń historycznych. Prosty produkt zaczął się sprzedawać i to zapewne całkiem dobrze i dlatego też szybko zainteresował innych posiadaczy wolnych mocy przerobowych a poszukujących właśnie prostego pomysłu na biznes. W taki oto prosty sposób pufy były „wszędzie” i produkowali je „wszyscy”. Jedyną i powszechnie znaną metodą na znalezienie się wśród tak mocnej konkurencji w naszym kraju jest … cena! O ile pani Jadzia prowadząca nieoficjalną produkcję puf w garażu sąsiada, szybko znajdzie rezerwy w postaci niepłaconych należności od działalności, a które to pozwalają być bezkonkurencyjnym na rynku. O tyle legalna firma „Pufo-Bud” musi sięgnąć głębiej i sięgnąć po wspomnianą wcześniej „innowację”. Tu okazuje się, że ten innowacyjny pomysł przychodzi do głowy sporej grupie rodaków. Każdy ma jakiś styropian w domu i nie bardzo wiadomo co z nim zrobić.
Nie będę się rozpisywał bo jeszcze się okaże, że ktoś ma na to patent i będą kłopoty. W sieci można znaleźć filmy jak to robią w chińczycy:
Generalnie ten sposób myślenia i działania, spowodował iż pufie na wiele lat odebrano należny szacunek. Przez długi czas występowała – mówiąc obrazowo – w źle skrojonych kreacjach uszytych z dawno niemodnych i nie najwyższej jakości tkanin. A jakby tego było mało wypełniano ją tym co zostało z budowy, z odpakowanego sprzętu RTV i AGD itp. itd. Sprytniejsi mieszają to – w tylko sobie znanej proporcji – z prawdziwym granulatem, że jakby ktoś pytał .. to przecież mogło się coś trafić. I choć wielu sprzedawców przestrzega dużymi literami przed nieuczciwą konkurencją, to sami stosują ten proceder. Wiadomo, że najciemniej jest pod latarnią. Wypełnienie pufy to oczywiście największa składowa produktu. Oszczędności można znaleźć na każdym z komponentów. Tkaniny – mogą być a bardzo często są słabej jakości – leżaki magazynowe, końcówki serii sprzed kilku lat, sprowadzane z dalekiego wschodu. Trafiła kiedyś w moje ręce (do naprawy) pufa piłka z ekoskóry. Jak się okazało wierzchnia warstwa zamiast wzmocnienia w postaci siatki poliestrowej, miała wzmocnienie z wigofilu, który rwie się jak papier co też było powodem wizyty u mnie. Ponad to pierwszą warstwę tworzył lakier, który ukrywał prawdziwy kolor „tkaniny” – taki pomysł na upłynnienie starych tkanin zalegających magazyny. Nie dziwię się klientom, którzy mają złe opinie o pufach bo wybudowali je na takich produktach. To jest też odpowiedź na pytanie o zależność ceny pufy od tego co ma w środku. Zależność ta jet wprost proporcjonalna. Jeśli spojrzymy na zagraniczne markowe produkty oraz na ich cenę to otrzymamy tego potwierdzenie. Na szczęście nasze pufy zaczynają podążać w odwrotną stronę. Dzisiaj możemy się pochwalić pufami, które potrafią zachwycić i zaspokoić potrzeby również wymagających klientów.
Życzę wszystkim samych dobrych puf i zapraszam do sklepu z pufami.
Staszek „Jabba” Nowak